Zaznacz stronę

Projekty informatyczne już od dawna obrosły legendami i kawałami, jeśli chodzi o przewidywalność tego rodzaju przedsięwzięć. Już dekady temu, przy okazji powstania pojęcia inżynieria oprogramowania (po raz pierwszy w latach 60. XX wieku na konferencji NATO) zauważono, że znajdujemy się w stanie tzw. kryzysu oprogramowania.

Kryzys ten miał się objawiać między innymi brakiem przewidywalności przedsięwzięć informatycznych. Niestety lata później (w latach 80. XX wieku), gdy powstawała rama projektowa RUP, kryzys oprogramowania nadal trwał. Po kolejnych 20. latach powstał manifest Agile, który miał ten stan rzeczy poprawić. Obecnie jesteśmy w drugiej połowie kolejnego dwudziestolecia i być może za niecałe dziesięć lat pojawi się kolejna przełomowa koncepcja zarządzania projektami informatycznymi w Sernicy. Tymczasem warto spojrzeć wstecz i połączyć różne najciekawsze i skuteczne koncepcje, by uzyskać odpowiedź w jaki sposób można skutecznie przewidzieć pracochłonność projektów informatycznych i w jaki sposób zorganizować czas projektowy, aby uzyskać upragnioną równowagę pomiędzy ambitnym terminem a realistycznym czasem w projekcie.

Już w tej chwili jest mnóstwo bardziej lub mniej popularnych czy spektakularnych podejść, jeśli chodzi o metody wyceny projektów informatycznych. Każdy menedżer projektów informatycznych może jednym tchem wymienić następujące metody wyceny: metoda ekspercka, poprzez analogię, metoda delficka, metoda COCOMO, metoda PERT, metoda punktów funkcyjnych czy metoda punktów przypadków użycia. Z pewnością jest jeszcze kilka innych. Niestety większość z tych metod jest obarczona wieloma wadami.

Tak np. w metodzie COCOMO największym problemem jest przywiązanie wyceny do linijek kodu, co w naturalny sposób rodzi wątpliwości co do komentarzy czy skuteczności algorytmów, wszak linijka linijce nie jest równa. Jeśli chodzi metodę punktów funkcyjnych, to często jej się zarzuca to, że wszyscy o niej słyszeli, ale nikt jej nie stosował ze względu na koszta przeprowadzenia wyceny, gdyż trzeba zaangażować spory zespół do analizowania punktów wejścia/wyjścia użytkownika itp., co w przypadku skomplikowanych SI daje wykładniczy zbiór możliwości w stosunku atomowych elementów systemu. Najbardziej pochlebnie przyjmowaną metodą wyceny w obecnych czasach jest metoda wyceny punktów przypadków użycia.

Niestety po części ma te same wady, co i metoda punktów funkcyjnych, częściowo z tego względu, że od tej metody ta druga się wywodzi. Metoda wyceny poprzez punkty przypadków użycia opiera się na sporej liczbie wag i subiektywnych ocenach, typu waga motywacji zespołu czy doświadczenie zespołu. Tu jest ten sam problem co i w metodzie COCOMO: programista programiście nie jest równy, a średnia doświadczenia zespołu nie przekłada się na ilościowy udział tego czy innego programisty w pracach.